Koniec ery kredytów hipotecznych w CHF

Kredyt w CHF można dziś dostać tylko w Nordei, coraz trudniej też o dużą pożyczkę w euro. Zdaniem szefa KNF Stanisława Kluzy kredyty walutowe powinni otrzymywać tylko najzamożniejsi.

Frank ponownie pnie się w górę wobec rodzimej waluty. Wczoraj jeszcze przed południem pokonał barierę 3,60 w stosunku do złotego. Wczorajsze zawirowania na rynku walutowym to skutek niepewnej sytuacji w Grecji oraz stabilności całej strefy euro. W tej sytuacji inwestorzy uciekają od ryzykownych aktywów, do których zalicza się także polska waluta.

Silne wahania kursów walut sprawiają, że bankom puszczają nerwy. Z kredytowania w walutach obcych wycofał się właśnie BPH – jeden z dwóch ostatnich przyczółków franka, który został już tylko w Nordei.
– Dla BPH to prawdziwie rewolucyjna decyzja, bank w walutach wciąż sprzedawał około 80 proc. kredytów. Jego odejście szczególnie mocno odczują amatorzy kredytów we frankach – mówi Halina Kochalska, analityczka Open Finance.

 

Mieszkania na kredyt nie znikną

Obecnie kredyt w tej walucie dostępny jest już tylko w Nordei (PKO BP ma bardzo wysoką, przekraczającą 6 p.p. marżę, a DB PBC oczekuje już min. 50 tys. zł dochodów netto). Wcześniej z finansowania nieruchomości szwajcarską walutą wycofały się: Polbank, mBank, MultiBank i Alior – wynika z raportu opracowanego przez Open Finance.

Z kolei lista banków pożyczających w euro, po odejściu BPH od walut, skurczyła się do 13 (Alior, DB PBC, DnB Nord, BOŚ, Getin Noble Bank, Kredyt Bank, Lukas Bank, mBank, MultiBank, Nordea, PKO BP, Polbank EFG, Raiffeisen).

Silne wahania kursów franka i euro oraz plotki o możliwej grze spekulantów na osłabienie złotego powodują, że gęstnieje atmosfera wokół kredytów walutowych. Rosną obawy banków o kondycję klientów. Zwiększa się też presja na zmarginalizowanie kredytów walutowych ze strony NBP i nadzoru finansowego.

Kredyt hipoteczny we frankach rzadki i tylko dla wybranych

Negatywne stanowisko na temat udzielania kredytów walutowych ponownie przypomniał ostatnio prezes NBP Marek Belka. A przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza konsekwentnie wypowiada się, że kredyt walutowy to oferta, która powinna mieć niszowy charakter i trafiać wyłącznie do bardzo zamożnych klientów. Na dodatek przed bankami już niecałe pięć miesięcy na wdrożenie wszystkich zaleceń rekomendacji S, dotyczącej właśnie kredytów hipotecznych.

– Wynika z niej, że rata kredytu walutowego może sięgać maksymalnie 42 proc. dochodów, a obliczenia zdolnościkredytowej na taki kredyt powinny być przeprowadzane dla maksymalnie 25-letniego okresu trwania kredytu – przypomina Halina Kochalska.

Ile naprawdę kosztuje kredyt na mieszkanie

Nadzorca zwraca przy tym dodatkowo bankom uwagę, że jeśli czas spłaty wchodzi w lata emerytalne klienta, to należy wziąć pod uwagę spadek jego dochodów na emeryturze. Rekomendacja S nakazuje też bankom zadbać o swoje interesy w sytuacji, gdy spada wartość zabezpieczenia kredytu albo gdy wartość kredytu idzie w górę, a zabezpieczenia już nie. – To oznaczałoby, że klienci kredytów walutowych znacznie częściej niż dotychczas będą narażeni na koszty zakupu ubezpieczenia brakującego wkładu – mówi Kochalska.

 

Banki wycofują oferty kredytów we frankach szwajcarskich

Ostrożność banków wobec pożyczania w walutach rośnie, co widać już w statystykach.
Największy udział kredyty walutowe miały w zeszłym roku w II kwartale. Było to wówczas ok. 28 proc. wartości nowych kredytów, aby w III kwartale spaść już do 27 proc., a później do 23 proc. W II kwartale tego roku było to ponad 21 proc. I wszystko wskazuje na to, że jedna piąta kredytów walutowych to górny pułap dla euro i franka razem wziętych.

Zawierucha na rynku walutowym sprawiła też, że ostrożniej do kredytów walutowych podchodzą także klienci. Gdy część osób jest bardziej zdeterminowana do uzyskania takiego kredytu przy wysokim kursie franka czy euro, to inni wolą uniknąć ryzyka.

Źródło: Polskatimes.pl

© Dolnośląskie centrum nieruchomości